Zastanawiam się czy pójść do internatu przy grajewskim LO. Kiedyś słyszałam wiele nieprzychylnych opinii o jego warunkach. Czy naprawdę tak jest? Czy mogą tam mieszkać uczniowie z innych szkół niż LO?
moga tam mieszkac uczniowie z innych szkol. mieszka wielu moich kolegow i zaden sie jakos specjalnie nie skarzy. tak dobrze jak w domu miec nie bedziesz, ale nie jest tragicznie.
Znam kilka osób, które tam mieszkały i nie narzekały za mocno, warunki są średnie ale da się żyć :) mogą tam mieszkać uczniowie z różnych szkół. Pozdrawiam i powodzenia!
ja mieszkałam przez prawie 3 lata w internacie i ogólnie to były najfajniejsze czasy mojego życia. Tęsknie za nimi niesamowicie. Warunki raczej średnie, luksusów nie ma, ale to wszystko rekompensują ludzie.
Pozdrawiam pracowników internatu:)
W 1969 roku mieszkałem w tymże internacie , byłem przewodniczącym rady wychowanków. Kierownikiem internatu był profesor Kalinowski - fizyk.Wychowawcą Ciołkiewicz - geograf.
Wówczas w internacie panował reżim wojskowy. Do domu można było jechać tylko za przyzwoleniem kierownika internatu.Do miasta można było wyjść bez przepustki w godz.15,oo - 16,oo.
Od godz. 15-ej było przymusowe odrabianie lekcji w ciszy , nie można było rozmawiać aż do godz.19,oo. O godz.22,oo wszyscy musieli leżeć w łóżkach. Kierownik to sprawdzał.
Panie Janie P. teraz jednak na szczęście wygląda to lepiej:) Są pewne zasady, których trzeba przestrzegać, ale gdy wychowawcy widzą, że ktoś zachowuje się poważnie i odpowiedzialnie to przymykają oko i idą na rękę mieszkańcom:) Nie ma aż takiego rygoru:)
Lata: 1965 -1969 /matura/.
W stosunku do mieszkańców internatu , którzy nie przestrzegali wówczas regulaminu stosowano kary. Nagminną karą było /Z.O.I./ czytaj: Zakaz Opuszczania Internatu.Kara była dotkliwa. Nakładał ją kierownik internatu Kalinowski i obowiązywała ona przez długi okres czasu: od 1 tygodnia do 3 miesięcy.Wtedy mieszkaniec nie mógł oddalić się poza teren internatu. Nie mógł wyjść do miasta ani też pojechać do rodzinnego domu. W godzinach od 7,oo do 22,oo nie można było położyć się na własnym łóżku. Można było leżeć tylko w przypadku choroby. Oprócz niewielu miłych spędzonych w grajewskim internacie chwil,wyniosłem stamtąd złe wspomnienia.Nikomu tego nie życzę.
Ja mieszkałam w internacie i wracam tam we wrześniu. Co prawda nie ma specjalnych wygód, ale mieszka się tam dobrze. Wychowawcy są spoko, nie licząc rzadkich sytuacji. Rygor jest naprawdę słaby, tylko dwie panie rzeczywiście sprawdzają co tak naprawdę robimy na odrabiankach. Osobiście polecam!
Ja nie wiem po co tu wypowiadają się osoby ,które mieszkały tu ponad 40 lat temu .. czasy się zmieniły i wychowawcy, nie ma co straszyć teraz młodych :)
Obecnie wychowawcy są bardzo przyjaźni i pomocni, jeśli nie nadużywa się ich cierpliwości i dobrych chęci da się wszystko załatwić , wiadomo dyscyplina jakaś musi być inaczej każdy robił by co chciał i panowałby ogólny chaos . Ja tam mieszkałam 3 lata i bardzo dobrze wspominam czas tam spędzony i ludzi jakich poznałam :) jeśli ktoś mówi,że jeśli mieszka się w internacie napewno nie można się uczyć jest w błędzie.. jest tam czas na wszystko i na naukę , na ogladanie tv rozmowy z ludzmi.. wszystko zależy od chęci :)
mogą mieszkać inni uczniowie niż z LO
moga tam mieszkac uczniowie z innych szkol. mieszka wielu moich kolegow i zaden sie jakos specjalnie nie skarzy. tak dobrze jak w domu miec nie bedziesz, ale nie jest tragicznie.
Cóż, jedynek z łazienkami to tam nie ma;-) Ale jak na internat warunki przyzwoite, spoza LO też są uczniowie.
Znam kilka osób, które tam mieszkały i nie narzekały za mocno, warunki są średnie ale da się żyć :) mogą tam mieszkać uczniowie z różnych szkół. Pozdrawiam i powodzenia!
ja mieszkałam przez prawie 3 lata w internacie i ogólnie to były najfajniejsze czasy mojego życia. Tęsknie za nimi niesamowicie. Warunki raczej średnie, luksusów nie ma, ale to wszystko rekompensują ludzie.
Pozdrawiam pracowników internatu:)
dziękuje ;)
W 1969 roku mieszkałem w tymże internacie , byłem przewodniczącym rady wychowanków. Kierownikiem internatu był profesor Kalinowski - fizyk.Wychowawcą Ciołkiewicz - geograf.
Wówczas w internacie panował reżim wojskowy. Do domu można było jechać tylko za przyzwoleniem kierownika internatu.Do miasta można było wyjść bez przepustki w godz.15,oo - 16,oo.
Od godz. 15-ej było przymusowe odrabianie lekcji w ciszy , nie można było rozmawiać aż do godz.19,oo. O godz.22,oo wszyscy musieli leżeć w łóżkach. Kierownik to sprawdzał.
No to prawie jak w zakonie :P
Panie Janie P. teraz jednak na szczęście wygląda to lepiej:) Są pewne zasady, których trzeba przestrzegać, ale gdy wychowawcy widzą, że ktoś zachowuje się poważnie i odpowiedzialnie to przymykają oko i idą na rękę mieszkańcom:) Nie ma aż takiego rygoru:)
Lata: 1965 -1969 /matura/.
W stosunku do mieszkańców internatu , którzy nie przestrzegali wówczas regulaminu stosowano kary. Nagminną karą było /Z.O.I./ czytaj: Zakaz Opuszczania Internatu.Kara była dotkliwa. Nakładał ją kierownik internatu Kalinowski i obowiązywała ona przez długi okres czasu: od 1 tygodnia do 3 miesięcy.Wtedy mieszkaniec nie mógł oddalić się poza teren internatu. Nie mógł wyjść do miasta ani też pojechać do rodzinnego domu. W godzinach od 7,oo do 22,oo nie można było położyć się na własnym łóżku. Można było leżeć tylko w przypadku choroby. Oprócz niewielu miłych spędzonych w grajewskim internacie chwil,wyniosłem stamtąd złe wspomnienia.Nikomu tego nie życzę.
Ja mieszkałam w internacie i wracam tam we wrześniu. Co prawda nie ma specjalnych wygód, ale mieszka się tam dobrze. Wychowawcy są spoko, nie licząc rzadkich sytuacji. Rygor jest naprawdę słaby, tylko dwie panie rzeczywiście sprawdzają co tak naprawdę robimy na odrabiankach. Osobiście polecam!
Ja nie wiem po co tu wypowiadają się osoby ,które mieszkały tu ponad 40 lat temu .. czasy się zmieniły i wychowawcy, nie ma co straszyć teraz młodych :)
Obecnie wychowawcy są bardzo przyjaźni i pomocni, jeśli nie nadużywa się ich cierpliwości i dobrych chęci da się wszystko załatwić , wiadomo dyscyplina jakaś musi być inaczej każdy robił by co chciał i panowałby ogólny chaos . Ja tam mieszkałam 3 lata i bardzo dobrze wspominam czas tam spędzony i ludzi jakich poznałam :) jeśli ktoś mówi,że jeśli mieszka się w internacie napewno nie można się uczyć jest w błędzie.. jest tam czas na wszystko i na naukę , na ogladanie tv rozmowy z ludzmi.. wszystko zależy od chęci :)