czwartek, 7 listopada 2024

Zwiazki przedślubne

W większości jesteśmy katolikami i dość często jest ze nasze dzieci żyją w związku nieformalnym.Co o tym myślicie?Kiedyś było to potępiane jak i to że się miało dziecko jako panienka.Moim zdaniem żyjemy na bakier z Panem Bogiem ale to jest moje skromne zdanie a jak Wy sądzicie?Pozdrawiam

a jak dziecko ma lat kilka to ślub biorą bo do komunii maja problemy,oj świat się odwraca.

swoje zdanie zostaw dla siebie. twoje sredniowieczne poglady sa smieszne.

Ja tak żyję, jest dobrze. Z czasem weźmiemy ślub jesteśmy jeszcze młodzi. Drugą osobę można poznać najlepiej przez wspólne mieszkanie. Między nami a Bogiem jest ok, codziennie razem klękamy do modlitwy.

na bakier z Panem Bogiem to zyje większość katolików.Już po wyjściu z kościoła oplotkują,gdzie się da,tam oszukają,nie są życzliwi dla bliźniego więc co tu głębiej sięgać...

A ja myślę że masz za duzo emerytury i jest Ci za dobrze skoro interesujesz sie takimi sprawami. Z Twojego postu wynika że już dawno temat Cię nie dotyczy. Zajmij się sobą albo idź do kościoła i nie zawracaj ludziom dupy. Nie od dziś wiadomo że panienka jak ma dziecko to może liczyć na jakąś pomoc od tego chorego państwa, mężatka już nie , choćby jej mąż naginał po 12 godzin za psie pieniądze na śmieciową umowę.Zauważ też hipokryzję kościoła ich samowolę i narzucanie ludziom swoich widzimisię. Dziecko ze związku niesakramentalnego -won , ludzie po rozwodzie -won . To jest miłosierdzie?Nikt by nie zył na bakier z Panem Bogiem gdyby klechy nie robili tego co robią. A wiesz czemu tak jest? Masz ślub to pstryk 800 zł do kieszonki dla księdza , potem coroczne wizyty i włażenie ludziom z buciorami do łóżek , komunie , bierzmowania , i znowu śluby . Zyc nie umierać . I jeszcze sie człowieku nazapierdalasz całe życie a jak juz padniesz zdechly to rodzina musi zapłacic znowu .Bo się wielebny przyjdzie pogibać nad Tobą ....co ja gadam gdzie przyjdzie !?!?!?!?!?! Trzeba szanowna dupe dowieźć ....O czym jeszcze byś chciala pogadać?
Oby komentarz się ukazał -wierzę w e-grajewo i pozdrawiam :)

a co ci do tego,zazdroscisz im

Jak zwykle, pełno jadu! Ludzie opamiętajcie się, czy nie umiecie kulturalnie wypowiedzieć swojego zdania? Skromna poruszasz bardzo ważny temat i prawda jest taka, że świat staje na głowie, ład moralny jest burzony, wiara nikomu nie jest potrzebna... Szkoda, że tak się dzieje.

"Ni" bardzo dobra wypowiedź. Popieram!

Przed ślubem razem , po slubie osobno :)

Młodzi to młodzi robią tak jak im wypada,ale taka św.wdowa wpierw żonatych ciąga za ręke na msze potem rozwodnikow i żyje jak pani katoliczka.I to nieprawda ksiądz nawet takiej [na niewiadomo jaką łapę] nie wygania,zwrócił jej tylko uwagę by nie rozbijała rodzin,usłyszał nieprzyjemne słowa.Każdy tylko Boga by mieszał i miłosierdzie a k....... kwitnie.

do Ni : jestem za Tobą!!! Nie oglądaj się... chodziło mi ,ze popieram Twoja opinię

A co to jest ten katolicyzm w dzisiejszych czasach?Ci zepsuci do szpiku kości będą na każdego narzekać a siebie wybielać.Nie słyszałam by ksiądz kiedykolwiek na mszy namawiał do złego.Złego i kościoł nie naprawi a dobrego i karczma nie zepsuje.A młodzi wiedzą co robią,jest tyle rozwodów po ślubie to żyją jak uważają.

dzisiaj taka moda jest nie wiem czemu świat sie do góry nogami przękręcił

skromna pyta grzecznie a w was sam jad,każdy ma prawo głosu obojętnie jakie mamy zdanie

Kijem Wisły nie zawrócisz.

jad mają Ci co za katolików uważają się i rodziny rozbijają i wzajemnie popierają się

Nika owszem wiara jest potrzebna , tylko może nie w takiej odsłonie. Naród już dawno przestał być głupi. Dlaczego kościół miesza się do wszystkiego i o wszystkim chce decydować?Wszystkie decyzje polityczne , ekonimiczne i gospodarcze zaczyna podejmowac sie tylko w obecności hierarchów koscioła? A przy tym oni nie muszą płacić podatków , rozliczać się ze swoich przychodów , rozchodów i wydatków.To koścół chce decydować o zdrowiu i zyciu kobiet ciężarnych.Proboszczowie chcą decydować o kregosłupie moralnym lokalnych społeczności , a rzesze dewotek w moherowych bretach chcą stanowić o wartościach moralnych społeczeństwa.Moher w tryumfalnym marszu zajmuje coraz to nowe i ważniejsze pozycje. :(
Ja jestem wystraszona , czuję sie osaczona szturmem kościoła i jego rycerzy we wszystkie sfery życia (choćby ten topik na portalu lokalnym ).Zastanawiam się kiedy na ulicach pojawią się kościelne komanda (taka policja religijna) żeby nas trzeźwo myślących wylapać i spalić?
Z poważaniem -Ni

hahaha pod kazdym postem sa
komentarze typu "co cie to obchodzi" najlepiej zamknac to forum i tyle

nie zawsze mieszkanie razem oznacza jedno łóżko..
nie wrzucajcie wszystkich do jednego worka!!
ogólnie bardzo dobrze jest mieszkać razem przed slubem..

Ni a co skromna ma do Twych wypowiedzi?Ona nie pisze o kościele nie chcesz to nie chodz i nie obczerniaj.Sama pewnie byś paliła ludzi,skoro tak sądzisz.Wiesz ile kto ma emerytury po wpisaniu tematu,jaka zawiść i nienawiść.

czytelniku odniosłam się do tego życia na bakier to chyba w temacie :) I jest to tylko i wyłącznie moje zdanie na temat tego "bakiera czy u" uważam że nic nie dzieje się ot tak sobie ,tylko co ja Ci będę tłumaczyć , tu wystarczy posiadać umiejętność czytania ze zrozumieniem.

tu chodzi o mieszkanie razem a nie Twe uczucia Ni ,,czuję sie osaczona szturmem kościoła i jego rycerzy......''

Ni przestań atakować innych,jesteś swięta niech tak zostanie.

Najlepiej wyrwać jedno zdanie z kontekstu 2 całkiem długich postów i się wyyyyypoweeedziec. Dziekuję za dyskusje , Ci co myślą jak czytają wiedzą o czym pisałam i do czego się odnosiło.

Piszesz że 'kiedyś było to potępiane'... Za przeproszeniem-kiedyś to i za stodołę sr*ć chodzili a teraz nie chodzą, bo praktycznie każdy ma łazienkę... Czasy się zmieniają-najwyższa pora się z tym pogodzić... A każdy robi tak jak chce... Jeśli grzeszy to są to jego grzechy i on będzie z tego rozliczany... Nie mam nic przeciwko wspólnemu mieszkaniu przed ślubem... Skoro księża okazują się pedofilami, mają kobiety, dzieci, jeżdżą pijani itp to moim zdaniem mieszkanie razem przed ślubem w porównaniu z ich występkami to jest pikuś... Tyle...

Brawo dla "wyrozumiałego",jedyna rozsądna wywpowiedź.

Świat stanął na głowie!? Może przestaniecie rozliczać ludzi z ich wiary i moralności, każdy za siebie odpowiada i kiedyś rozliczy się tam na górze:) Wam, obrońcy wiary i cnoty, nic do tego :) Teraz my, młodzi właśnie mamy na tyle rozumu, żeby poznać się dobrze przed ślubem i podjąć w pełni świadomie i z całą pewnością decyzję o przyjęciu tegoż sakramentu. My nie chcemy być jak nasi rodzice i dziadkowie, pobrać się bo tak trzeba a potem znosić do końca życia męża/żonę, których się jednak nie kocha, lub którzy wyrządzają nam krzywdę, a rozwieść się przecież NIE MOŻNA, bo to nie po Bożemu. Żyjcie po swojemu, a innym dajcie żyć też jak chcą.

Nowoczesność nie zawsze jest dobra. Podobnie jak z postępem. Jestem nietolerancyjnym kołtunem. Swoje dzieci jesli byłoby mi dane wychować normalnie z rodziny bym wypisał, jakby chcieli pokombinowac jakiś czas przed ślubem. W swojej dalszej rodzinie niestety są podobne przypadki. Nie ma czym się chwalić. Zawarcie sakramentu małżeństwa niczego nie przezesądza, ale to jest zaproszenie Boga do naszego związku. Żyje w zgodzie ze swoją wiarą. Jeśli katolicyzm dla mnie nie jest tylko na pokaz, to sam powinienem odczuwać taką potrzebę. Inna sprawa, że niewielu jest teraz mężczyzn, którzy nadaja się na głowę rodziny. Kobiety natomiast, same rzadko kiedy umieją podjąć właściwą decyzję... Z moherowym pozdrowieniem... ;)

ja nigdy nie chciałabym zamieszkać z jakimkolwiek mężczyzną przed ślubem. To bardzo wygodne. Zawsze można rozstać się w każdej chwili. Będąc małżeństwem to nie jest takie już proste... Cieszę się, że znalazłam swojego męża i oboje byliśmy gotowi i chętni na mieszkanie razem ale po ślubie. Jestem z tego bardzo dumna.
A mieć dziecko panną to już inna sprawa. Czasami tak wyjdzie. W obu przypadkach to grzech. Ale w pierwszym przypadku, jeśli para nie weźmie ślubu albo nie przestanie razem mieszkać wciąż żyje w grzechu. Chyba, że mają oddzielne sypialnie i nie utrzymują kontaktów seksualnych itd. Natomiast w drugim przypadku np. jednorazowy grzech miał swoje konsekwencje w postaci dziecka. Kobieta może być z tego czynu rozgrzeszona. A dziecko jest darem nawet w takim przypadku. Jeśli chce być z ojcem dziecka to trzeba pomyśleć o sakramencie małżeństwa, albo utrzymywać kontakt tylko ze względu na dziecko.
Nauczmy nazywać się rzeczy po imieniu. Jeśli grzeszymy to miejmy tego świadomość.Nie ma co irytować się ;)

Do NI brawo swieta prawda dla ksiezy tylko kasa sie liczy nie ma ze ludzie pracy nie maja najwazniejsze jest aby im na tace gruba kase kłasc..

Paskuda to prawda. Co starsze pokolenie użyło,że slubowało na dobre i złe?Żona była bita i cicho siedziała a dziś raz i rozwód.

anna jak ,,gruba kase''kładziesz?

Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz. Nie ma co rozdrabniać się na części pierwsze w związkach. Raz z tym, raz z tamtym. I tak ma być niby lepiej?!
ja wolę z jednym, po bożemu do grobowej deski. Tylko trzeba sobie go wymodlić :)I nie pozwalać na wszystko.Mieć jakieś swoje zasady.
Jestem wierząca i praktykująca od zawsze. Mam paru znajomych księży. Z kościołem nie mam do czynienia od dziś. Jakoś nie zauważyłam problemów z osobami duchownymi. Ślub, fakt został nam udzielony po znajomości w prezencie. Na kolędzie nikt nie dyskutuje ze mną ile daję. Biorą co łaska i idą. Mszy w Grajewie nie zamawiałam, dziecka nie chrzciłam, nikt mi nie umarł. Ale jakoś nie widzę problemu. Chyba jestem wyjątkiem ;)
Niby tak źle w tym kościele, a tłumy w nim wszędzie. Już nie mogę doczekać się kiedy w Trójcy Św. zrobią podział...Strasznie tam ciasno!!!

Mnie też to dziwi,że tak obczerniją kościół i pełno w nim ludzi.No co modlą się na pokaz.Co robją kościelne paniusie na mszy św.rozbijające komuś rodziny?

Może proszą o przebaczenie? Może chcą zmienić coś w swoim życiu? Może modlą się w tej intencji?
Dajmy im szansę :)
(...) Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem (...)

Tak tylko grzesznicy wybaczono.Nikt kamieniem nie rzucał bo miała więc tego nie robić,a co niektore robią to nagminnie,ariami rozumiem rozwalić jeden zwiazek mało drugi mało.Czemu ślubu taka nie bierze a komunie tak?Nie broń tego kurestwa kościelnego. Jakie wybaczenie,że ona ojca obcym dzieciom odbiera bo swym ojczyma nie może dopasować?Czego ci tatusiowie obok niej stają na mszy?

,,Dajmy im szanse''....Na co tę szanę?Czemu taka rozgrzeszenie dostaje a jak nażeczeni zamieszkają razem przed ślubem to nie?

Jakie przywileje ma taka bogobojna[wdowa] wymieniająca co pare lat partnera dostaje rozgrzeszenie a młodzi jak zamieszkją razem to ksiądz krzyczy i nakazuje zamieszkać oddzielnie do ślubu?

Nie wiem dlaczego tak się dzieje...?!
Ale nie nam o tym sądzić ani tych ludzi oceniać.
U mnie mężczyzna żonaty nigdy nie miał,nie ma i nie będzie miał szans.Trzeba było wcześniej pomyśleć zanim wzięło się ślub, zakładało rodzinę i miało dzieci.
Najlepiej jak każdy będzie pilnował siebie i swoich spraw, relacji z Panem Bogiem w Kościele.
Musimy zachować trochę więcej powściągliwości w sądzeniu: "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone".
Nikogo nie bronię.Umiem zło nazwać złem, a dobro dobrem. Czy ja pochwalam to?!Absolutnie nie! Ale do tanga trzeba dwojga. Wina leży po obu stronach.I tej Pani i tego Pana.ja wiem, że męska solidarność, mężczyzna słabszy itd.,ale takie myślenie do niczego dobrego nie prowadzi.
ja chcę patrzeć na to wszystko obiektywnie, przez naukę Chrystusa. Wiem, że bardzo to trudne. Ale wiara katolicka nie jest łatwa.

Ariami jest wiele kobiet co wolą,,po bożemu............'',ale to i mąż musi być taki.Żadna modlitwa nie pomożę jak obcy krok oczaruje.Temu młodzi dziś ostrożni,chodz znam przypadek,gdzie w narzeczenstwie byli 9l a po ślubie miesiąc.Zdrady,pijanstwo,picie,bicie i co sama modlitwa nakarmi rodzine?

Ariami jest wiele kobiet co wolą,,po bożemu............'',ale to i mąż musi być taki.Żadna modlitwa nie pomożę jak obcy krok oczaruje.Temu młodzi dziś ostrożni,chodz znam przypadek,gdzie w narzeczenstwie byli 9l a po ślubie miesiąc.Zdrady,pijanstwo,picie,bicie i co sama modlitwa nakarmi rodzine?

Każdy kto przystępuje do spowiedzi, decyduje się na to że zrywa z grzechem i postanawia poprawę. I dopóki ta osoba nie dopuści się tego grzechu, może przystępować do komunii św., przyjmować Pana Jezusa. Pan Bóg tej osobie przebaczył wszystkie grzechy. W przypadku tych par, które razem mieszkają bez ślubu taka poprawa nie może nastąpić. Zerwanie z grzechem też nie, dopóki albo nie wezmą ślubu albo nie przestaną razem ze sobą mieszkać.
Ludzie, tak to wygląda w wierze katolickiej (zapytajcie księdza) i jest chyba logiczne :)
Nie podoba się, jest tyle innych wyznań... Może tam znajdziecie coś dla siebie ;)
Mój brat też mieszka z dziewczyną bez ślubu i żyją w grzechu. I on o tym doskonale wie. Ale ja na miejscu tej dziewczyny zrobiłabym z tym porządek. Prałabym mu gacie, gotowała, a on nawet nie ma ochoty zaręczyć się. Wolał telewizor kupić. Takie zaczynanie od końca źle się może skończyć. Można iść jak człowiek do kościoła, wziąć skromny ślub (bez wesela,bez białej sukni itp.-to nie jest nikomu akurat do szczęścia potrzebne!!!) i wrócić do domu. I żyć po katolicku, jak Pan Bóg przykazał.

Chcieliby być, ale bez większej odpowiedzialności. Sypiać tak, ale przysięgać niekoniecznie.To już ich sprawa.ja na pewno za nikogo przed obliczem Boga nie będę tłumaczyć się. Tylko za siebie i swoje czyny.
ja modliłam się i z pomocą bożą znalazłam takiego co nie bije, nie pije, nie zdradza itd.Jest dobrze. Ale bez ślubu mógłby o mnie zapomnieć. ja znam swoją wartość, wiarę :)
Życzę głębokich przemyśleń nad swoim życiem, bo nie jest ono znowu aż tak długie.Prędzej czy później skończy się.

Może trzeba zacząć mówić prosto w oczy co o takich osobach myślicie. Moi znajomi i rodzina wiedzą co o nich myślę. Czy to popieram czy nie.Mówię im jaka jest prawda. A co oni z tym dalej zrobią to już ich sprawa. Ale hipokryzja jest bardzo modna. ja świata na pewno nie zbawię.

Nie oceniam,tylko nie rozumiem tej naszej wiary.Każdy ją sobie tłumaczy jak mu wygodniej.W rodzinach rozbitych szerzy się alkoholizm,narkomanja,samonójstwa itd.a takie ,,panienki bogobojne''są bardzo mściwe.Nie umiałbym cieszyć się cudzym nieszczęściem jak ta Pani i ten Pan.Ariami jesteś wyjątkową osobą.

Pocieszać się i usprawiedliwiać się grzechami innych to naprawdę prostacka wymówka!!!

Wiara to coś, co każdy z nas posiada indywidualnie.Każdy na swój sposób (w pewnym sensie).Nie wiemy i dziś na pewno nie dowiemy się dlaczego ludzie grzeszą, postępują tak a nie inaczej. Dlaczego rodzą się niechciane dzieci, umierają młode osoby, są katastrofy, wojny, zdrady itd.???
Czemu tylko kobiety są złe (tzw."panienki bogobojne")? A co z tymi mężczyznami? (tzn."kawalerami z odzysku) Łatwiej jest krytykować płeć przeciwną?
ja wolę skupić się na na sobie i moich relacjach z Bogiem.Żeby moje małżeństwo przetrwało jak najdłużej, a dzieci (jeśli będą) żeby były szczęśliwe w tej rodzinie, którą razem z mężem chcemy wciąż stworzyć w 100%. Ciągle tylko narzekamy i widzimy złe strony tego życia. A co z dobrymi stronami? Czy już nikt nie zauważa czegoś bardziej pozytywnego? ja w kościele widzę małżeństwa z dziećmi, pełne, radosne rodziny. Mam w większości znajomych,rodzinę którzy tworzą taki właśnie schemat. Chociaż nie jesteśmy święci,ale wciąż do tego dążymy i staramy się.
Wiem, że różnie układa się... Ale nie trzeba patrzeć na innych tylko skupić się na własnym życiu.
Moi rodzice są ze sobą 34 lata. Pobrali się a nie mieszkali ze sobą, może nawet "nie sprawdzili się" czy do siebie pasują fizycznie. To teraz takie modne usprawiedliwienie, bo co to będzie jak w tej kwestii będzie coś nie tak???!!!
I jakoś nikt ich nie skusił przez tyle lat. Są nadal szczęśliwi i zakochani w sobie. Po to mamy wolną wolę, żeby decydować o różnych sprawach. Nie jesteśmy zwierzętami! :D
A jeśli ktoś kogoś kocha naprawdę, to seks nie będzie priorytetem. Tylko dodatkiem do tego co jest najważniejsze. Liczą się o wiele większe wartości niż tylko zbliżenia fizyczne. Tak trudno znaleźć kogoś wartościowego... kto wie, co w życiu jest ważne,ważniejsze i najważniejsze.
Elektryk: a Ty kawaler czy żonaty? Zostałeś zdradzony czy zdradzasz? Czemu marnujesz energię na rozmyślanie o innych? Może powinieneś skupić się bardziej na własnym życiu. Innym też to przydałoby się.

Żonaty mam cudowną rodzinę tylko nie umiem przechodzić obok kogoś cierpiącego i skrzywdzonego przez los obojętnie jak pani ariami.Ksiądz też zna tę sytuacje bardzo dobrze bogobojnej pani i jej kawalerów z odzysku.Rozmawiał z nimi a ci powiedzieli mu to co pani patrz siebie i swego kościoła.Toć kościół to my wszyscy nie jakaś budynek.Myślałem,że jesteś bardziej wyrozumiała.W twym wieku nie jedna tak myślała ale los czasem zgotuje coś złego.Co ty możesz wiedzieć o życiu?

Świata nie zbawisz a męża nie wymodliłaś po prostu taki jest.Jesteś zarozumiała i niech tak zostanie.Masz prawo pisać co chcesz ale młodzi zrobią to co zechcą.

Twierdzisz,ze brat może wziąć ślub a czemu ,,bogobojna wdowa''nie też trzyma pod swym dachem facetów bez ślubu?Czemu on rozgrzeszenia nie dostaje a ona tak?Bo on mówi prawde a ona kłamie.

Grzechy innych u Cię prostacka wymówka-zgoda.To czemu grzechy brata pierzesz na forum?Czemu ekektryka osądzasz i posądzasz a nie widzisz siebie,że mieszasz się w życie innych chćby brata?

Tylko, że my przecież nie znamy się :) Kto zna mojego brata z imienia i nazwiska? Kim jest "ariami"?Chociaż nie mam nic do ukrycia :) To jest tylko anonimowy przykład.A zresztą żadna tajemnica tylko szara rzeczywistość. Nie są mi na pewno obojętni skrzywdzeni przez los! Tylko ja takich osób nie znam-na szczęście.Nie wiem co "jutro" w moim życiu wydarzy się? Ale 10 lat temu też nie wiedziałam a jednak jakoś nie mogę narzekać. Jestem szczęśliwa.Dokonywałam widocznie właściwych wyborów. Chociaż też czasem cierpię, jest mi źle,smutno i grzeszę.Ale niczego nie żałuję (oprócz grzechów). A kto wie czy ta "bogobojna wdowa" przypadkiem dostaje rozgrzeszenie? A może przyjmuje świętokradzką komunię św.? Niestety tego nie wiemy i nie nam o tym decydować. Niech Pan Bóg zrobi z tym porządek.To są zagubione "owieczki". Nie wiedzą co czynią. Ależ MŁODZI ja za was życia nie przeżyję. Sami decydujecie za siebie.Mi nic do tego.Chociaż nikomu, kto źle robi, wbrew przykazaniom kościelnym -nie będę błogosławiła. Męża na pewno wymodliłam, wierzę w to bardzo, bardzo mocno i nikt nie wmówi mi,że tak nie jest. To jest właśnie wiara. Bo WIARA jest to pewność bez dowodu. I nadzieja na lepsze jutro. A ja mam pewność z dowodem :)i mam nadzieję na lepsze jutro. A świata nie zbawię. Bo kim ja jestem??? Ważniejsi szli i idą przede mną... i nie mogą nic zrobić albo niewiele.
Panie elektryk, pan tak nie kracz i nie życz nic mi złego. Bo jeszcze może to zło do pana wrócić i będzie bida.A pan co zrobił w tej sprawie? Zwrócił pan uwagę tym "kawalerom od siedmiu boleści"? ja nie wypowiadam się o ludziach, których nie znam. I mam coś ze św. Tomasza-jak nie zobaczę to nie uwierzę ;)
Słuchaj panie wyrozumiały. Bo chyba nie zrozumieliśmy się. ja nie pocieszam się grzechami innych, żeby lepiej poczuć się. Czyli, jak inni żyją bez ślubu to ja też mogę. Albo jak inni zdradzają swoich współmałżonków to ja też mogę. Zabijają, kradną to jak się mają moje grzechy do tych co tak robią. ja mam obowiązek zwrócić uwagę tym, którzy źle robią. Niech znają moje zdanie. Ale to co oni z tym zrobią, nie jest już w mojej gestii. Mój brat możliwe, że chodzi do kościoła, do spowiedzi, przyjmuje komunię itd. Ale ja tego nie wiem. Mieszkamy w dwóch różnych miejscach.ja ich nie kontroluję. Oni mają swoich Aniołów Stróżów. ja nie mam takiej władzy i mocy, żeby ich zmusić do czegokolwiek.

Skromna, lepiej napisz jak Ty żyjesz z Panem Bogiem. Zacznij-"my" od siebie, czy w naszym życiu jest wszystko ok. A jeśli nie jest, to co masz zamiar z tym zrobić :)
Pozdrawiam

Jestem zadowolona z wyborów jakich dokonałam, z życia jakie mam... Mam nadzieję, że każdy z Was też :D
Niczego jednak nie można być pewnym na tym świecie. Co jutro wydarzy się w naszym życiu???!!! Ale trzeba mieć wiarę, nadzieję i miłość, żeby móc to przezwyciężyć i sobie z tym poradzić ewentualnie. Przydałoby się też trochę więcej mądrości, rozumu i pobożności.
Nie ma co tak gorączkować się. Słowa są tylko cieniem CZYNU ;)

Niczego złego Ci modląca pani nie życzę.Czytać nie umiesz? Twe ,,ewangelie'' są śmieszne.Coś napiszesz potem zaprzeczasz.Co ludzi na forum obchodzą twe wybory dokonane czy nie dokonane?Bardzo dobrze,że nie znamy się.Taka fałszywa ewangelistka nie jest nikomu potrzebna.Kto zechce to Pismo Święte poczyta.Co Ty ludzi spowiadasz na forum? A dzięki tematowi skromnej dałaś popis.

Modlitwy nigdy za wiele a takich wścibskich i przemądrzałych jak ariami dość.

Logiczne: a skąd wiesz kto mówi prawdę a kto kłamie? Co ty Duch Św. czy jak? Zapytałabyś się tej "bogobojnej wdowy" czemu nie żyje tak po katolicku jak inni, jak mogłaby?
ja ze swoim bratem rozmawiałam i jego argumenty nadal do mnie nie przemawiają.Ale co ja więcej mogę??? Tylko zająć się swoim życiem i swoimi sprawami. Brata na pewno nie wyrzeknę się, nie przestanę go kochać. Już dziś martwię się jak to kiedyś może się skończyć i w tej kwestii. Bo znam go od urodzenia, wiem jaki jest i do tej pory jego wybory i decyzje były złe. Pozostało mi tylko czekać, czuwać i ewentualnie pomóc mu jak coś wyjdzie nie tak. Szczególnie, że jego wiara jest zbyt słaba. A dziewczynę ma też w tej kwestii taką sobie.
To co zrobić, jak nic do tych ludzi nie dociera i mają wszystko i wszystkich...gdzieś? Mają jakieś swoje utopijne plany.Spalić ich na stosie? A może wywieźć ich na taczce z gnojem jak Jagnę w "Chłopach"? To Wy macie z nimi kontakt, to Wam Bóg stawia takich ludzi na swojej drodze. Zróbcie coś, jeśli macie taką możliwość, jeśli macie jakiś pomysł.ja nawet nie wiem kto z kim w Grajewie i dlaczego. Ludzi nie znam, to co ja mogę. W mojej byłej parafii może idealnie nie było, ale o takich rzeczach to przez ostatnie 20 lat nie słyszałam i nie widziałam.Tu jestem dopiero 2 lata.Nie mam takiej wiedzy czy ktoś w ławce siedzi z kochanką czy z żoną itd.

ariami co Ty w księdza zabawiasz się na forum chcesz ludzi spowiadać?Takie jak Ty ,,bogobojne''za dużo chcą wiedzieć wtrącając się w cudze życie i zastawiają się Bogiem.Niech Ciebie ktoś pochwali a nie tylko sama siebie wybielasz.

,,Nie wiedzą co czynią''.........to niech idą do lekarza i leczą się ze swej głupoty.To ksiądz na mszy karze im te rodziny rozbijać?A że już jakaś udaje świętą i bogobojną to niech da wzór do naśladowania.Rozbić tyle małżeństw pobożnością to coś z tą babą nie tak a faceci u takiej to pionki w grze.

Rozmawiało z nią dużo znajomych osób.Najczęściej odpowiadała coś takiego ...Bóg zabrał mi męża ja mogę z każdym.....albo co zazdrościsz rób to samo...albo odwal się itd.Dobrze wie co czyni taka pani,tylko jeszcze nie trafiła na swego by ją tak potraktował jak ona każdego.Jagna fajne porównanie ale co z tego.Dobrze,że mnie to nie spotkało,modlę się i dziekuje Bogu.

Hmm, cóż to tylko anonimowe forum... Dyskusja w "cztery oczy" byłaby dużo lepsza! Elektryk, Ty może i nie życzysz, ale kraczesz... Mi coś takiego raczej nie grozi, ale kto wie czy jakaś żyłka kiedyś w mózgu nie pęknie i mój świat wywróci się do góry nogami. Mogę być nawet nie świadoma do końca swojego postępowania.I to może być straszne :( Mam nadzieję, że Pan Bóg jednak nade mną czuwa. Co konkretnego napisałam, a potem zaprzeczyłam? Może źle odczytałeś moje wypowiedzi? Zakładającego ten temat chyba obchodzą moje wybory, bo zadał właśnie takie a nie inne pytanie. Zamiast pisać o innych, napiszcie coś o swoim życiu. Dajmy dobry przykład. (...) Źdźbło w oku bliźniego widzisz, a belki w swoim być może nie dostrzegasz(...). Trochę od siebie dodałam na potrzeby chwili. Pismo Św. może i mamy, czytamy, może nawet ze zrozumieniem, tylko jest jeden problem:bardzo trudno nam tę naukę wdrożyć w życie :( Tak zachwycamy się nad kazaniami w kościele, nauką Chrystusa etc. a potem idziemy w świat i tak robimy po swojemu. Ech... ja nikogo nie spowiadam na forum, ale widzę że pana elektryka ruszyło sumienie ;) ja niczego nie chcę wiedzieć. ja pytam, ale nikt nie musi odpowiadać. Nikogo nie zmuszam. Aczkolwiek stawiam pytania, które chyba dają do myślenia :) Mnie na forum nikt tak naprawdę nie zna. Kto co może powiedzieć o moim dotychczasowym życiu. Każdy pisze to co chce, wg swojego sumienia. ...

Jagnę czy tam Kryśkę Bóg stawia na drodze innym,by nie mogli spokojnie żyć?Może jak sama żyje bez ślubu to i innym rozbija rodziny.Kawalery z odzysku są wtedy w siódmym niebie.Wyrzekają się nawet swych dzieci na konto pasierbów.Mój mąż też podobnej pani pomagał ale w czas wycofał się.Myślał głową nie rozporkiem.

Mnie to w ogóle bardzo dziwi, że porządny facet zawraca sobie głowę jakąś obcą babą!!! Żona miała pecha przy wyborze kandydata na męża, a o ojcu dla dzieci już nawet nie wspomnę. Ciekawe, jak patrzycie na tych panów co to przychodzą do tej pani.Im też ktoś zwracał uwagę?Rozmawiał z nimi? Bo w tej sprawie nikt tu nie jest ani gorszy ani lepszy.
Ci panowie są tak samo winni, jak ta pani. Pan Bóg może nierychliwy, ale sprawiedliwy. Czas pokaże jak to jeszcze ułoży się i skończy :)

Nikt nie powiedział i nie dał nam gwarancji, że w tym życiu będzie łatwo. Dla jednych to przysłowiowa Jagna, dla drugich choroba, dla trzecich brak pracy a jeszcze dla innych samotność itd. Trzeba z tym zmierzyć się i walczyć o swoje szczęście na tym świecie. Nie ma innego wyjścia. Ewentualnie jak kto woli pogodzić się z losem. Wybór należy do każdego z nas.

Mnie już nic nie dziwi i nie rusza,tylko szkoda tych pokrzywdzonych kobiet co myślały jak Pani ariami.To nie krakanie tylko prawda.Taka bogobojna nie powinna czynić drugiemu co jej niemiłe ale ona twierdziła,że jej dzieci ojca straciły to i inne też nie muszą mieć.Ma dar namawiać,wykorzystać,osądzać innych bo prawo zna.Dumna,że ma prawniczkę i ministranta,temu na jej widok nawet policja karze zejść z drogi.

ariami zaciekawił Cię temat jak nikogo na tym forum,mnie też dziwi,że zamiast spędzać czas z ukochanym mężem szukasz belki i paprochów

Przysięga w kościele,dziś nic nie znaczy.ariami jak masz wokół siebie takich wspaniałych ludzi to ciesz się i nie zawracaj se głowy kure......,bo tego nie zrozumiesz tego jak sama nie przeżyjesz.

Podoba mi się ,że ariami nie robi błędóff

Jak mam coś do powiedzenia na jakiś temat to czemu tego nie napisać :) re:Nie samym chlebem człowiek żyje ;) Mam czas i dla męża i na pracę i na obowiązki domowe i dla rodziny, przyjaciół i znajomych,dla Pana Boga, dla siebie a także na dyskusję na forum. Jestem bardzo dobrze zorganizowana. Zazdrościsz, że mam aż tak wiele do powiedzenia?! Kropka: dla ciebie przysięga małżeńska czy jakakolwiek inna może nic nie znaczyć. Dla mnie to jeden z sensów życia.Jak tak podchodzisz do życia, to rzeczywiście nie powinno cię dziwić takie postępowanie tych ludzi.Mnie dziwi, bo dla mnie i przysięga i wiara mają ogromne znaczenie.I nie mów mi co mam robić ;) Elektryk:ja nie wiem co myślały i myślą te pokrzywdzone kobiety. ja wiem co ja myślę :) Jeśli ta pani jest taka bogobojna i plecie takie bzdury to naprawdę jest coś z nią nie tak. Może po śmierci męża jakaś żyłka w mózgu jej pękła. To w takim razie chora kobieta. Jeśli jest rzeczywiście tak jak piszecie. ja nikogo takiego na szczęście nie znam! Ciekawe czemu nikt nie krytykuje tych panów, którzy współuczestniczą w tym grzechu???? :) Ani jednego złego słowa na nich nie przeczytałam. Co najmniej dziwne.

samo dobro: a chodzi ci o błędy ortograficzne czy życiowe? Bo rozumiem, że ironizujesz tym postem. Niestety zdarza mi się je popełniać :( Ale staram się pracować nad tym, żeby było ich jak najmniej :) Eliminować je, wyciągać wnioski etc.

Daj pokój ariami, Ty naprawdę nie robisz błędów i uważam, że jesteś mądrą kobietą; a na mnie nie zwracaj uwagi, to z przekory

Bardzo mądra i mądre wpisy ale tej pani żyłka nie pękła[wtedy wylew i szpital]Takim pęka ale co innego.Idzie po trupach do szczęścia.O zdrajcach nic nie pisze,że komunie przyjmują tylko modląca pani,która żyje bez ślubu.Jak pani męża oczaruje taka Jagna to jak pani swego pana nazwie?Ksiądz mówi,że rodzina najważniejsza a taki pan z Jagną nawet na mszy św.Modlą się pod figurą i mają diabła za skórą.

Jak jakaś "żyłka pęknie" to można też np. dostać "żółte papiery"... ;) Ufam mojemu mężowi bezgranicznie więc nie wiem?! Poza tym mój mąż na pewno nie poszedłby do kościoła z jakąś obcą babą. To w ogóle nie mieści mi się w głowie, że tak można. Rozumiem romans i ukrywanie się z tym. Ewentualnie rozstanie z poprzednimi partnerami, następnie ślub cywilny i wtedy chodzić do kościoła. To też jeszcze można przeżyć. Różnie bywa, układa się w tym naszym życiu... Trzeba i takim dać szansę. Ale takie skakanie z kwiatka na kwiatek, nie poparte niczym szczególnym, bez głębszego sensu. Widocznie Bóg ma w tym jakiś cel :) Ciekawe jak to wszystko jeszcze skończy się???!!! A znam przypadki, że może być co najmniej zaskakująco :D Jak to mówią: IRONIA LOSU ;)

Jak chodzi z obcą w procesji to niech idzie przez resztę życia i pani swemu da wolną rękę siłą go nie zatrzyma ani swą przysięgą.A ,,żółte papiery''to co innego.Każdego ma pani za głupiego i w prawie każdym wpisie Bóg.

czat: Wierzę, że ja jak i mój mąż podszedł odpowiedzialnie do tej przysięgi i zobowiązań jakie mamy wobec siebie... w dniu naszego ślubu.Nie wiem co przyszłość pokaże. Póki co cieszę się i dziękuję Bogu, że jest dobrze. Nie uwazam nikogo za "głupiego". Realne kontakty są jednak dużo lepsze. A Bóg dla mnie jest najważniejszy. Liczę się z nim. Czy to źle?! To jest żywa wiara a nie prowizorka. Kościól i Pan Bóg nie jest mi tylko potrzebny na pokaz (kiedy trzeba wziąć ślub, ochrzcić dziecko, potem iść z nim do komunii św., bierzmowania, kogoś pochować itd.). Nie odkladam chodzenia do kosciola na stare lata -bo nie wiem czy ich w ogole dozyje.Dla mnie takie postępowanie to faktycznie głupot. Kazdy ma jednak wybor.

Skoro jest wybór po Twojemu to po co trzymać bestie-zdrajce na siłę?Nic dobrego nie wróży zastawianie się przysięgą i przypominanie jej takiemu co przeżywa drugą młodość.Bardziej był odpowiedzialny jak był po dwudziestce.Jak dzieci wchodziły w dorosłe życie to tatuś szukał miłości pasierbów bo jakaś tam świętobliwa rozwodzicielka pchała się na siłę uszczęśliwić starego to chore.Psychiatryk zaliczy wtedy nie jeden arami nie znasz życia i lepiej żebyś nie poznała tej goryczy.

Jak można napisać "ariami nie znasz życia"? A to na jakiej podstawie tak pan/pani stwierdziła? I którą część ciała da sobie pan/pani uciąć? ;) ja znam życie (jak chyba każdy z nas). Pytanie tylko czy te bardziej brutalne czy mniej... Znam i takie i takie. Ale żyję po swojemu. Na moich zasadach!!! Nikt nie mówi mi co mam robić. Sama o tym decyduję i ponoszę konsekwencje. Moja przysięga małżeńska jest bardzo ważna. I będę ją zawsze sobie i mojemu mężowi przypominać jeśli zajdzie taka potrzeba. A "hymn o miłości" wisi na dzień dobry w korytarzu i przypomina każdemu, że miłość to nie tylko przyjemności ale i cierpienie. Praca samemu ze sobą, z tą drugą osobą. Ale to wszystko trzeba sobie od początku układać w głowie. Bo tego nie da nauczyć się z dnia na dzień. Czasem trzeba przeczekać, umieć wybaczyć, modlić się o nawrócenie tej osoby. Zrobić wszystko, żeby na końcu swojego ziemskiego pielgrzymowania nie mieć do siebie żalu. ja wiem jakie mogą być w moim życiu zagrożenia, problemy. Mam pomysły na ich rozwiązanie. Ale to są lata pracy samemu ze sobą. Ludzie są zawzięci, jak trzeba zniszczą wszystko i wszystkich żeby osiągnąć swój cel :( Każdy z nas jednak odpowiada za siebie. ja jestem dowodem, że można żyć dobrze i być szczęśliwym. Tylko trzeba wiedzieć od początku czego się chce.

Myślę, że "gorycz" to określenie dość względne. Dla każdego oznaczać to może zupełnie coś innego. Czy dla mnie smakiem goryczy będzie, że mąż odejdzie do innej kobiety? Raczej nie. Dokonałam wyboru najlepszego jakiego umiałam dokonać (ja, prosta dziewczyna). Odejdzie za wszelką cenę, może jednak nie wart mnie był.Rękę jednak zawsze mu podam. Smutne to byłoby, bolałoby ale przyjęłabym to z pokorą i modliła się o lepsze jutro, o to żeby w końcu ten mój chłop zmądrzał i wrócił kiedyś.Bo to sobie przysięgaliśmy i żaden rozwód jest tak naprawdę nieważny. Z mężem, ex mężem, byłym mężem ZAWSZE będzie bez grzechu ;) Mój mąż póki co jest kochany, dobry, czuły, ciepły. Przez te kilka lat trochę poznaliśmy się. Wiem, że zżyliśmy się ze sobą. Że jesteśmy dla siebie ważni. Chociaż jest tylu przystojnych facetów i pięknych kobiet. Ale każdy/każda z nich ma najpierw zalety, a potem i tak wady. Nie ma ideałów! Jeśli o czymś decyduje się, to patrzy się na całokształt a nie tylko na to zło co zostało nam wyrządzone. Chyba były też i miłe, dobre chwile. ja jak wściekam się czy obrażam się na męża, to przypominam sobie dzień naszego ślubu. I po chwili mi przechodzi. Bo to był wyjątkowy dla nas dzień. I ŻADNA kobieta mi tego nie odbierze.

Też miałam niemoralne propozycje od żonatych mężczyzn kiedy byłam jeszcze panną jak też i mężatką. I powiem, że oj PANOWIE nieładnie. Po prostu zakochali się, coś wypaliło się w ich małżeństwie, szukają rozrywki, emocji, adrenaliny, zmian itp. Cóż, współczułam żonom. Wyobrażałam sobie jak one się czują, a dzieci... Kazałam, żeby to im przekazali ode mnie. Byłam świadoma, że jeśli ja komuś zabiorę męża, to i mi będzie mógł ktoś to samo zrobić. Chyba sprawiedliwe. Dlatego obrączka u mężczyzny jest bardzo ważna. Powinna odstraszać. I samo hasło- jestem żonaty-też!!! Miał być 100% kawaler i był. Mam do swojego męża zaufanie. A obrączkę nosi od dnia ślubu i nigdy z nią nie rozstaje się. I tak ma być.Nie ma innej opcji.Bo to i tak nie będzie to samo.

Ariami jakby odszedł do innej w jeden dzień to co innego ale jak kazał walczyć z jakąś jedną na milion bogoboją panuisią tak ją nazywał[wdowa z dziećmi i na dodatek w konkubinacie zabrała mężą innej kobiecie i to ojca trójki dzieci].Kazałam wynosić się z domu a kochance by go zameldowała skoro umiała wynająć na opłatek,sylwestra i na msze do kościoła na pokaz.Kilka lat tak szlajali się zanim zamieszkali razem a ile zdrowia i krwi wypili innym to tylko sam Bóg wie[jak wogóle jest] i dzieci co taki ojciec pokazał dzieki niemoralnej pani.I to nie jeden ojciec zostawił swe dzieci dla głebokiego ozora czarownicy.

"wyrozumiała": zastanawiam się kim był człowiek za którego Pani wyszła za mąż? Jaki był?Jak wyglądało Wasze wspólne życie tak dzień po dniu? Jak może mąż żonie kazać walczyć z obcą kobietą? Zupełnie dla mnie nie do pojęcia :) Jaką Pani jest kobietą? Dużo w tej wypowiedzi agresji,nienawiści, obrażania innych. Proponuję więcej spokoju, pokory, wyciszenia i modlitwy. Jak to dobrze, że ja nie miałam i nie mam wrogów. I będę starać się ich nigdy nie mieć. Oczywiście mogę kogoś nie lubić z różnych powodów, nie kontynuować dalszej znajomości. Ale wyrażać się o drugiej osobie takimi epitetami, to damie naprawdę nie przystoi. Może ten mąż miał już dość Pani? Co i tak go nie usprawiedliwia takie zachowanie. W końcu widziały gały co brały ;) Ale przyznajmy, drodzy Państwo, że nie było, nie jest i nie będzie dobrze i idealnie na tym świecie. Miała być sodoma i gomora i jest i będzie... póki co :)

Arami skoro miał dość to po co wracał do żony od kochanki nawet po rozwodzie mówiąc takie słowa ,,nie wiedziałem,że złączyłem się z taką szmatą'' a nawet i gorsze przeklinał na nią i na jej dzieci.Uważam,że mógł żalić się do każdego nawet do Ciebie ale nie do byłej żony.Jakim był to już nie ważne dobrze grał rolę męża i ojca a dzięki tej kochance pokazał prawdziwe oblicze.Po to są rozwody by rozstać się a nie szantażować by jakąś czarownice uznać co chciała ukradkiem mieć cudzego ojca.Oto jej wpis w komórce,,skarbie rób tak by żona nie widziała będziemy razem na zawsze,będę dobra jak ona''.Dla mnie możesz kochać takie kobiety i dzielić się swym mężem a czarownica to nic strasznego,nawet ksiądz uznał,że ona umiała oczarować.

Pani ariami gały to może Pani ma i nie obraża innych co mają oczy a na czole nie pisze kto kim będzie.Wywiady karze Pani robić toć i od jednej matki nie równe dziatki.Ilu to mężów czy żon zdradza albo układa życie od nowa ale uznać kochankę[ka] u Pani normalne?

Nie masz pojęcia o niemoralnej pani bo piszesz,że żonaci Cię nie interesowali a ja znam wdowę,ze tylko żonaci,bo uważała ze to najlepsi kandydaci na ojczyma tacy co mają swe dzieci,a żona to każda nie dobra jak jest kochanka.Wiem dużo więc od Pani arami bo mego męża też wdowa wynajmowała do pomocy ale jakoś myślał głową nie krokiem jak inni.Przestał pomagać jak zaproponowała wspólne rozmowy przy kawie.Od czegoś trza zacząć spotkania i nie wyśmiewaj nie poniżaj kobiet poniżonych przez męża zboczeńca.Każda jest szczęśliwa jak wszystko w porządku.

Podać rękę zdrajcy to nie dowód by słuchać jego problemów z nową rodziną.Popieram ,,wyrozumiała''.Arami jesteś jak chorągiewka na wietrze.Raz tępisz kłamstwo innym razem obstajesz za szantażystą.Trójkąt Pani odpowiadałby bo mi nie?Jak żona czy mąż nie nadaje się do życia,można odejść a nie dopiero jak znajdzie się pan czy pani zainteresowana czyjąś historią życia.

wyrozumiała, ja nie wiem jak to możliwe, że mąż wraca do żony od kochanki i narzeka. Normalne to to na pewno nie było.A do mnie, obcej kobiety- dlaczego?! :) Przykro mi,że tak źle Pani trafiła.Jak trzeba wziąć rozwód, to trzeba. Co zrobić. Póki co "takie kobiety" nie są dla mnie problemem. Człowiek dopóki nie przeżyje czegoś na własnej skórze to trudno mu być do końca empatycznym. Lolek, ja napiszę nawet więcej: oj, widziały gały, co brały i w co się pakowały, tylko dostrzec nie chciały! Jak człowiek psa chce uderzyć to kij zawsze znajdzie się :) Czepiasz się bardzo znanego powiedzenia, które wykorzystałam do swojej wypowiedzi (bez żadnych podtekstów). To już jest cios poniżej pasa. A tzn.,że jak inni zdradzają to ja też mogę? Jak inni kradną i zabijają to też? Jak inni nie chodzą do kościoła to ja też? itd. ja to swojego jeszcze pobłogosławię jak przyprowadzi mi jakąś ;) Jeśli ktoś tak myśli to jest w błędzie. Najlepszy manewr to jak "przyjaciółka domu" okazuje się zdrajcą. Podobno taka natura kobiet, że za zdradę gotowe są nawet zabić. To co ja poradzę,że jest tam jakaś wdowa, która tych idiotów tak ogłupia. A oni jej dają się. Mnie żonaci nie interesowali, bo jakoś nie widziałam perspektywy z nimi. Ale żonaci mną interesowali się sami, bez żadnej prowokacji z mojej strony. I to jakoś nikogo nie bulwersuje ku mojemu zaskoczeniu!!! ja nie wyśmiewam tych kobiet. Nigdy nie pozwolę, żeby mój mąż zmieszał mnie z błotem. Mój wie, że ze mną nie ma żartów. Jak odejdzie, jego sprawa. ja znam swoją wartość.Jestem silna. "krzysiek", jeśli Ty myślisz że podać rękę mężowi który mnie zdradził = słuchać jego problemów z nową rodziną to się mylisz. No chyba, że każde z nas ułożyłoby sobie życie na nowo, wybaczyło sobie itd. Ale tak to chyba tylko w filmach :) A co ma tępienie kłamstwa do obstawania za "szantażystą"? W ogóle tego nie rozumiem! A kim jest ten "szantażysta"? ja uważam, że ślub i przysięga małżeńska to na całe życie. Telewizor to ja mogę zmienić od tak sobie, ale męża to na pewno nie.Już nigdy nie będę miała innego.

ja męża wzięłam w całości, z jego przeszłością,teraźniejszością i przyszłością. Nie ubijałam interesu życia, tylko złączyłam się z drugim człowiekiem z miłości, na dobre i na złe. Raz jest lepiej, raz jest gorzej... Nigdzie nie ma idealnie! Ale nie wyobrażam sobie, żeby nas nie było... Oczywiście, ze nikt nikogo nie zatrzyma siłą. Ale jeśli już tak stanie się, trzeba "walczyć" z różnymi przeszkodami. To trudna droga, ale można ją pokonać. Nie ma rzeczy niemożliwych... My siebie dobrze nie znamy, a co dopiero drugiego człowieka poznać. Nikt nie powiedział,nie dał nam gwarancji, że w tym życiu będzie łatwo.

Łatwo nie jest ale jak kolega mówił mi,że bez żony sobie życia nie wyobraża jak zachorowała przeżywał.Potem wyjechałam za pracą.Znalazł taką pocieszycielkę aż rozwiodła.Nowotwór jak niezłośliwy to jeszcze nie wyrok.Jak chory ma wsparcie życie płynie łatwiej.Tzw.nowa przyjaciółka na temat raka dużo wiedziała czekała na wdowca.Jej mąż miał czerniaka umarł,ojciec i brat też mieli raka nie żyli,to zamiast współczuć tej kobiecie rozwaliła rodzinę.Skąd w takiej osobie tyle nienawiści?

Błogosławić to se możesz,taka błogosławieństwa nie potrzebuje,błogosławi ją ksiądz co niedziela a ona myśli jak ogolić faceta i wysłać po resztę do żony.

No właśnie nie pobłogosławię!!! Ironizowałam tylko ;)
Mówi się, że jak suka nie da, to pies nie weźmie. Kobietki-wszystko zależy od nas.

o nie jedną ,,psy''gryzą się a cierpią dzieci,jak ojciec mówi,że kochanki du..jest ważniejsza jak buzia córki to coś nie tak,mógłby być psem nie człowiekiem

Ba, i to bardzo nie tak z chłopa głową!!! To straszne, smutne, przygnębiające..... Cieszę się, że takich ludzi nie znam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Chłop odwrotnie jak pies na swego warczy do cudzych łasi się.Wystarczy,że jakaś obca go pogłaszcze i ogon staje wtedy lata za nią i obwąchuje.Od takich typów wybaw nas panie.

no nie bardzo z głową bo uważał,że baby same na niego lecą,może i lecą te spragnione seksu z byle kim,od takich ojców wybaw nas Panie

Tacy to OBOJE są siebie warci!!! Jedno gorsze od drugiego.

Żebym wiedziała,że po 28l rozwód też bym ślubu nie brała cZasami pozory mylą i z tym wyborem różnie bywa.Warci czy nie warci siebie to nie mi oceniać tak jak Pani arami,wpierw osądzi a potem Boga miesza.

Uważam, że ma coś nie tak z głową jeśli tak mówi. Oj, żeby ta jego pewność siebie i pycha kiedyś go nie zgubiła :) Jak ja usłyszałabym taki tekst od faceta, to kazałabym mu leczyć się.

A ja mimo ewentualnego rozwodu, wzięłabym sobie tego samego męża :) Nikogo nie osądzam. Ludzi nie znam, to co ja mogę ;) To nie którzy na tym forum mają różne problemy. ja póki co mam święty spokój :))) Widziały gały co brały... ;) A pozory może i mylą. Ale tego nigdy nie uda nam się przewidzieć. Piszę tylko co o tym myślę, a co Pan Bóg z tym zrobi to nie moja sprawa. Czego Ty "pokorna" ode mnie chcesz i mnie czepiasz się?! Chciałaś wziąć ślub to wzięłaś, rozwiodłaś się- no trudno. Co, pod karą śmierci kazali Ci iść do ołtarza czy jak?! Może w ciąży byłaś?! A co mi do tego :) Jak zrobiłaś tak masz i tyle. Dźwigaj ten krzyż i nie marudź.

nie czepiam się.......piszę co myślę tak jak ty [gonisz brata do ślubu jak on też ma wolny wybór jak ty]uraziłam to wybacz co ci do tego krzyża

Pokorna: gonie, bo go znam. Bo to bliska mojemu sercu osoba, jedyny ukochany brat,zależy mi na nim. No trudno, żebym błogosławiła i akceptowała to jak żyje skoro wyznaje taką samą wiarę jak ja i został wychowany w porządnej katolickiej rodzinie. Mamy wspaniałych rodziców. Ma wzór w domu. Nasz Ojciec nie musiał mieszkać wcześniej z naszą Mamą żeby zobaczyć czy dadzą radę czy nie i jak to jest tak w ogóle... Nasz Tata był i jest człowiekiem odpowiedzialnym w każdym calu. Trudno mu coś byłoby zarzucić przez te ponad 30 lat. Chyba tylko to, że strasznie nie lubił dawać mi jeździć swoim samochodem. Ale to chwilowy był problem, bo dziś mam swój :) I nasz Tato wychował się bez ojca (dziadek umarł jak tata miał skończony rok). I jakoś wiedział jak ma żyć i jak to swoje życie ułożyć. Ktoś musi mojemu bratu zwrócić uwagę. Sąsiad/sąsiadka raczej tego nie zrobi. Bo pewnie jest im to wszystko jedno albo nie wypada... Od tego ma starszą siostrę, która te sprawy ma poukładane. Ale zwrócić komuś uwagę i podać konkretne argumenty to wcale nie oznacza, że zmuszę go do tego ślubu. On i tak zrobi jak będzie chciał. Ale przynajmniej zastanawia się nad tym jak żyje i jak to jego życie wygląda a jak powinno wyglądać. Nadal jest mi bliski, czy weźmie ślub czy też nie. On ma wybór, albo wziąć ślub i mieszkać z żoną, albo nie brać ślubu i nie mieszkać z dziewczyną. Taki jest jego wybór. A każdy inny będę krytykowała zgodnie z zasadami wiary katolickiej.

pokorna: a co do krzyża, tak jak napisałaś jesteś rozwódką. Chyba to nic przyjemnego i łatwego. Do tego, gdybyś mogła cofnąć czas to inaczej zrobiłabyś... Dlatego tak chyba bezczelnie zakończyłam swój post. Pewnie nie powinnam. Poniosło mnie... Przepraszam. To przez to, że wg Ciebie: najpierw osądzam a potem mieszam w to Boga. ja tylko wyciągam wnioski z takich zachowań o których inni piszą. Ale nie wiem co powie na to Pan Bóg. To tylko forum. My tu tak naprawdę nie znamy się. Piszemy tylko swój punkt widzenia. Ale, żeby było obiektywnie trzeba wysłuchać obu stron. A to jest tu, na forum niestety nie możliwe. A przed Panem Bogiem niczego nie ukryjemy i obie strony będą wysłuchane. Pan Bóg wie co zrobimy, już wcześniej niż my sami :)

Skoro Bóg wie to po co łączy tak,że powstają rozwody?

ciekawy: bo mamy wolną wolę i rozum. Sami dokonujemy wyboru. Inaczej byłoby po prostu IDEALNIE!!! A wiemy doskonale, że przez grzech pierworodny mamy śmierć, wojny, zdrady, choroby, grzeszymy itd. Nie jesteśmy przez Boga ubezwłasnowolnieni. Nie jesteśmy robotami zaprogramowanymi. Dlatego jest jak jest. Tak bardziej fachowo to ksiądz niech Ci wyjaśni.

Żebym mogła cofnąć czas to bym nie chciała nigdy poznać tej rodziny.Mój rodzinny dom był taki ciepły i kochany jak Pani opisuje swój. To nie podejrzewałam,że można tak maskować się i grać podwójne rolę przez tyle lat.Po prostu pokazał prawdziwe oblicze dzięki przypadkowej sklepowej u której robiliśmy zakupy.

Moi teściowie też różnią się od moich rodziców. Zresztą rodzice będą zawsze dla mnie ważniejsi.Męża mam wspaniałego, ciepłego, kochanego. Bardzo dobrze mi z nim. Ale w jego rodzinie będę czuła się zawsze obco. Teściowa zaczęła mnie kilka miesięcy temu pouczać, zaczęła wtrącać się w nasze sprawy... do tego zarzuciła mi że nie traktuję jej jak matki (po trzech latach znajomości), nie interesuję się nią, nie pytam jak się czuje, nie jestem dla niej ciepła itp. więc powiedziałam co o tym myślę i wyszłam z jej mieszkania. I mam w nosie czy jeszcze do siebie odezwiemy się czy też nie. Oczywiście moje drzwi są zawsze otwarte na zgodę, rozmowę ale sama nie mam zamiaru narzucać się. Już i tak byłam za bardzo nadgorliwa. Nic teściowej przed ołtarzem nie przysięgałam, mogę ją lubić lub nie. Utrzymywać kontakty lub nie. I najważniejsze, że wszystko jest zgodne z nauką kościoła katolickiego. W moim małżeństwie i życiu to ja ustalam zasady. Oczywiście mogę też ustąpić, pójść na kompromis. Ale nigdy nie dopuszczę, żeby czuć się poniżana, kontrolowana, pouczana na siłę (jeśli jest dobrze i ja z mężem dogadujemy się i rozwiązujemy swoje problemy przede wszystkim między sobą).

pokorna: nie znam Was, więc nie wiem jakim byliście małżeństwem przez 28 lat. Jak poznaliście się? Co Was do siebie przyciągnęło? Dlaczego zdecydowaliście się na ślub? Jak żyliście przez te lata? Co było dobre, fajne i miłe? A co nie fajne, złe? Człowiek przez wszystkie lata zmienia się. Inaczej myśleliśmy jak mieliśmy 10 lat, inaczej jak 20 lat, jeszcze inaczej jak 30, 50,80 itd. Dziwna sprawa z tą sklepową. Robiliście u niej zakupy, ona Was zaprosiła za to na obiad. Potem odbiła Pani męża. Cóż, to Pani najlepiej wie z kim żyła przez te lata. Jaki on był, jest i nie wiadomo jaki jeszcze będzie?! Ale żyć z człowiekiem tak długo i nie mieć z nim też dobrych, miłych wspomnień to dziwne. Jakoś to życie trzeba przeżyć. Lepiej lub gorzej, ale trzeba skoro już jesteśmy na tym świecie.

...ksiądz fachowo nie wyjaśni to też człowiek to,że daję ślub i nawet rozgrzeszenia przed śmiercią grzesznikowi co ocknął się pod koniec pielgrzymowania na ziemi a całe życie czynił zło to ciekawe...a ci jehowi Królestwem Bożym zastawiają się dużo wiedzą o Bogu jak szanowna P ariami. Ksiądz łączy dwoje przez sakrament to przecież człowiek i człowiek rozdziela tylko inny taki co pcha się niepotrzebnie w życie innych.Nie jedną małżeństwo teściowa rozwaliła syn wolał mamusi słuchać a większość to alkoholizm i tzw.panienki szukające coś z odzysku albo panowie mężowie szukający wrażeń a najczęściej ci przeżywający drugą. młodość.

Nie ważne jak było czasu nie cofnę po prostu wlazłam w bagno nie wiedziałam że kobiety są takie chytre i przebiegłe.Po rozwodzie stwierdził,,że to bladz ostatnia''.Powiedziałam mu,że i on taki sam skoro wymienił rodzinę na jej du..To co było fajne poszło w niepamięć dlatego,że nie umiał zachować się jak chłop z jajami i odejść kulturalnie a kochanka zamiast zameldować pana nastawiała na mnie policję.Długo jej to schodziło bo musiała pozbyć się swego konkubenta.Nie byłam taka odważna jak Pani ale niech już Pani mnie nie krytykuje.Byłam silna jak wszystko było dobrze nie obchodziły mnie cudze sprawy rodzina najważniejsza ale cóż ktoś postawił tę kobietę przy kościele i po mszy świętej czekała na nas z zaproszeniem.Z kim żyłam?Nie wiedziałam,że to zdrajca i kłamca.Pokazał prawdziwe oblicze dzięki kościelnej pani.

ciekawy, a Ty któryś z tych co o nich piszesz? ;) Pożyjesz, zobaczysz jaki będzie Twój koniec :) Nie mów hop, póki nie przeskoczysz :) Akurat jeśli chodzi o sakrament małżeństwa, to narzeczeni nawzajem udzielają sobie ślubu, a ksiądz jest tylko świadkiem :) Ksiądz/ siostra zakonna to bliski człowiek Pana Boga. Ksiądz studiował wiele lat teologię, czytał nie raz Pismo Św. i zdecydowanie lepiej je rozumie niż przeciętny katolik.Jest profesjonalistą w tej dziedzinie. Siostry zakonne jak np. s. Faustyna czy Matka Teresa z Kalkuty to kobiety, które poświęciły swoje życie dla Boga. Do JP II czy s. Faustyny modlimy się, czcimy ich relikwie, prosimy o wstawiennictwo u Boga. A to byli na początku zwykli ludzie. Bo kto wiedział prawie 100 lat temu, że ten mały Karolek stanie się takim wielkim autorytetem dla wielu katolików. I odegra tak wielką rolę dla kościoła katolickiego.Albo ks. Popiełuszko... Matka Jego jeszcze żyje. I czy przypadkiem obok nas nie mieszka ktoś taki. Ci ludzie nie wzięli się z kosmosu. Żyli "między nami".ja to tak nie krytykowałabym tych ś. Jehowy. Bo w rozmowie to przegrywamy z nimi i nie możemy tego znieść.Oni coś do nas mówią, a my ani be ani me... Najlepiej pognać ich, bo nic innego nie przychodzi nam do głowy. Jedna wielka pustka... I lipa!!! Oni księdza czy siostry zakonnej nie pójdą nawracać :) Mi na pewno trudno byłoby się zmierzyć z jakąkolwiek siostrą czy księdzem, jeśli chodzi o wiarę, historię kościoła, pismo św. etc.

pokorna: nie wiem?! Dla mnie to jakaś abstrakcja to co piszesz. Jakaś samotna baba przy kościele zapraszała Was na obiad, a Ty z chłopem tam do niej poszłaś. Obiad w podziękowaniu za robienie zakupów. Czemu mnie/nas nikt nie zaprasza na obiad i do tego pod kościołem za to, że robię tyle zakupów w tylu sklepach :( Jakiś kabaret. Chyba już nic mnie nie jest w stanie zaskoczyć. Nie krytykuję Cię. Żyłaś i żyjesz jak chcesz. Nie znamy się przecież osobiście. Zastanawiam się tylko od czego to zależy, że ja nie mam powodów w sumie do narzekań... A przecież wszystkie (kobiety) jesteśmy takie same. Mam tam jakieś problemy,dylematy, rozterki... ale to nic poważnego.

Nie krytykuję tylko stwierdzam fakty i wyciągam wnioski. Trzeba też umieć przyznać się do własnych błędów a nie całe zło zwalać na innych. Tak uważam. I wg takich zasad żyję. Staram się żyć przede wszystkim - sprawiedliwie. Zresztą moje imię właśnie to oznacza. Stanę po stronie tego, który ma rację bez względu na okoliczności i jak lepiej wypadałoby. Jeśli mój mąż, brat czy rodzice, teście nie mają racji to im to mówię prosto w oczy. Ale to wcale nie oznacza, że ich przestałam kochać, lubić. I to działa w obie strony. Oni mówią co myślą, ale dalej jestem żoną, siostrą, córką, synową. Nikt tego nie zmieni.

Nie wiedziałam,że to samotna na mszę chodziła z facetem i córką a na ołtarzu służył jej syn do mszy św.To jaka to samotność?Nie jestem taka bystra jak Pani by przejrzeć na wylot każdego.Żebym wiedziała,że to gorsza od prostytutki to bym nie poszła tam i tyle.Nie wiedziałam też,że w Grajewie samotne panie trzeba omijać z daleka i że prowadzą burdel na przeciw kościoła.Co z tego mam,że żyłam sprawiedliwie zgodnie z przykazaniami.Co taka wścibska baba rozumie,jak powie się prawdę w oczy.Błąd zrobiłam nieświadomie idąc do ich domu.Proboszcz stwierdził,że go oczarowała,że to żadna miłość,że taka wdowa nie dla niego.Miał rację i tak go wygnała jak poprzedniego.Tak życie sobie układa kosztem innych dzieci swym ojczyma szukała.Ponoć pies ogrodnika sam nie żre i komu nie da.Były mąż okazał się łajdakiem dzięki kościelnej pani wcześniej potępiał takich zdrajców i tych co piją i żony biją.Ta nauczyła wszystkiego zauroczonego pana.To nie kabaret to tragedia.Usiłowanie zabójstwa swego jedynego syna dla kochanki to kabaret?

Kabaretem dla mnie było, że sprzedawca dziękuje za robienie zakupów-zaproszeniem na obiad. Co najmniej rozśmieszyło mnie to.Pierwszy raz o czymś takim słyszałam. Reszta to jakiś dramat. ja swojemu mężowi ufam. Tylko że my po ślubie dopiero 3 lata. A co będzie za 20 lat?! Kto to może wiedzieć?! A czy nam w ogóle pisane te 20 lat razem?! Ale oczy trzeba mieć ZAWSZE dookoła głowy!!! I zawsze brać poprawkę, że to co pięknie i niewinnie wygląda może okazać się złudne. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. ja ostatnio miałam taki przypadek... Ale w porównaniu z Pani przeżyciami to ma się rzeczywiście nijak. Źle Pani mąż zrobił. Nie ma co do tego wątpliwości. Nic go nie usprawiedliwia. Ale zawsze może próbować naprawić to co zrobił. Jeśli zdecyduje się kiedyś na to. Bóg mu wybaczy, ale musi tego chcieć. A co Pani i syn zrobi? Nie wiem. To zależy tylko od Was. ja wiem co ja zrobiłabym zakładając różne hipotezy.

Mając Pani lata też myślałam,że zdrada nigdy mnie nie dosięgnie ani jakaś sklepowa rodem spod sokólskiej wsi zaprosi na obiad imieninowy na kościelną.Był to spisek dobrze uknuty i tyle.

A ja nie wykluczam niczego już dziś. Grunt to wiedzieć co robić dalej, jak żyć itd. A gdyby człowiek znał swoją przyszłość to ominąłby te nieszczęścia. I już ;)

Nie znamy dnia ani godziny a biedy chodzą parami tylko nie u każdego.Taka pani cieszy się z tego,że rozbiła kilka rodzin a innym ciężko pozbierać się od różnych nieszczęść, upadków i choroby.

Nie znamy dnia ani godziny a biedy chodzą parami tylko nie u każdego.Taka pani cieszy się z tego,że rozbiła kilka rodzin a innym ciężko pozbierać się od różnych nieszczęść, upadków i choroby.

Arami Chrystusa naśladuję[tak piszę o sobie] i dokonuje dobrych wyborów bardzo dobrze.Jak nie kabaret to cyrk dobre porównania.Warto budować swe szczęście na nieszczęściu innych?Kochanki też są przemądrzałe a raczej najmądrzejsze.Jak ma się dobrych ludzi wokół siebie żyć łatwiej a jak takich co krytykują a siebie wybielają to trzeba uciekać od takich jak najdalej.

sylwek, po pierwsze ARIAMI. Literki gubisz. Cieszę się, że żyjesz nauką Chrystusa :) I dokonujesz bdb wyborów w swoim życiu. Tylko to pojęcie dość względne. Bo przecież tak naprawdę nie znamy się, a pisać to sobie zawsze różne rzeczy można :) ja swojego szczęścia na nieszczęściu innych nie zbudowałam i oczywiście absolutnie tego nie popieram. Nie miałam kochanka więc nie wiem jak to jest.Kochanki czyjejś też nie znam. Ale widzę, ze Ty w tym temacie zorientowany jesteś. ja nie uciekam od żadnych ludzi (i dobrych i złych). Nie jestem tchórzem. Stawiam czoła każdemu. Jak Chrystus. On nikogo i niczego nie bał się.

Może jesteś dobro kobieto piszesz ,,różne rzeczy''.To napisz co robi w kościele taka pani co rozbija małżeństwa?Ona też nikogo nie boi się,prawo zna.Do mego ojca napisała coś takiego,,całuje cię głęboko ozorem bądz na mszy na dziewiątą trzydzieści,włożę mini i ustane koło ciebie''.

sylwek: nie wiem co tam robi taka pani?! Najlepiej jej byłoby zapytać się :) Faktycznie kobieta ma tupet!!! Chore i aż trudno w to uwierzyć!!!! A co Twój ojciec na to? Poszedł do kościoła postać obok niej i popatrzeć? :) Widocznie dał jej przyzwolenie (i nr tel.) na takie sms'y. Ojcu też przydałaby się ostra reprymenda! Wina generalnie zawsze leży po obu stronach.

Wszyscy winni! Tylko nie "JA", mój ojciec, moja matka, moje dziecko, mój mąż... Generalnie wszystko co moje! U mnie tak nie ma. Czy to ja, moje czy "Ty" lub "Twoje"... Jak źle zrobił, odpowiednio zostanie potraktowany. Bezstronność i obiektywizm to podstawa :)

Zapytałem ją głowę spuściła a jej córka wtedy studiowała prawo skoczyła do mnie,że zrobi z nami porządek a ojciec wtedy był silnie zauroczony tak stwierdził proboszcz bo też pytał co on wyprawia.Co powiedziała księdzu ta pani nie wiem nie pytałem.Ojciec nam głupio tłumaczył się,że to koleżanka a potem,że jest zakochany.Ile nas kosztowało zdrowia by to załatwić jakoś po Bożemu.Z takimi kościelnymi nie da się rozmawiać.Nawet policja kazała schodzić im z drogi.Co winne dzieci i chora matka jak ojciec szaleje i chce wieszać się dla kochanki?To już historia ale rany wciąż krwawią.Związki przedślubne wyglądają różnie,najgorsze te z odzysku budowane kosztem innej rodziny.To jest przypadek jeden na milion.Myślę,że nie każda para modli się w kościele jak idzie po trupach do celu.

A córeczka co mogła zrobić? Raczej nic. Tylko zbyt wysokie mniemanie o sobie ma dziewczyna. I tyle. Ciekawie to wszystko nie brzmi... Rodziców nie wybiera się... Na pewno dobrze nie działo się. Życie... bywa też okrutne :( Ale nie można poddawać się! Trzeba mocno wierzyć w lepsze jutro :) i nie tracić nadziei. Wiara góry przenosi :D ja w najgorszych chwilach swojego życia tak właśnie sobie powtarzam i od razu jest mi lepiej. Na pewne sprawy nie mamy wpływu. I trzeba umieć z tym pogodzić się. Wszystko wg mnie ma swój sens. A czas to pokaże. Głowa do góry.

Nic nie mogła zrobić bo kazała matce faceta wymienić bo sama też wymieniała.Mniemanie o sobie to mają wysokie więc nic.Tego samego nauczyły ojca.Mówił nam,że my nie wiemy co to miłość,że jej dzieci go potrzebują.Taką ciemnotę mu wciskała.,,Rodziców nie wybiera się''powtarzałem mu nie raz a on powtarzał jej słowa te co mu pisała okrutne i złe.

Współczuję... Bo KAŻDEMU życzę takich Kochanych Rodziców jakich ja mam :) i takiego wspaniałego domu rodzinnego jaki ja miałam i nadal mam (pomimo, że od jakiegoś czasu mieszkam już z mężem "parę ładnych kilometrów" od domu rodzinnego) I Ty i ja i ktokolwiek inny (nawet ksiądz, biskup,papież czy Bóg) nic tak naprawdę nie może zrobić, jeśli ten człowiek sam tego nie będzie chciał! Bóg dał nam rozum i wolną wolę. Pozostaje nam modlić się, pytać wciąż Boga "dlaczego" i czekać. Może coś kiedyś zmieni się?! Sylwek, wiecznie dzieckiem nikt nie jest i nie będzie. Wkraczasz pewnie w dorosłe życie. Już zacznij modlić się, żebyś Ty był jak najlepszym mężem i ojcem dla swojej przyszłej rodziny (chyba, że może chcesz zostać sam, iść do seminarium, zakonu). Módl się o dobrą, kochającą żonę (taką na dobre i na złe). Trwaj w tym co będziesz przysięgał, bądź odpowiedzialny. Pokaż, że można żyć dobrze i być szczęśliwym. Przemyśl to wszystko za czym coś postanowisz w swoim życiu, podejmiesz jakąś decyzję. Daj dobry przykład. ja właśnie tak zrobiłabym. Bo życie toczy się dalej i trzeba zrobić wszystko, żeby było jak najlepsze. Walcz o swoje szczęście z Panem Bogiem, a na pewno nie przegrasz. Gwarantuję Ci to.

Informacja dla komentujących
Redakcja portalu nie ponosi odpowiedzialności za treści publikowane w komentarzach. Zastrzegamy mozliwość opóźnienia publikacji komentarza lub jego całkowitego usunięcia.