Dziś do moich drzwi zapukała kobieta, prosząc nie o pieniądze ale o jedzenie dla dzieci. Przyznam się, że nic jej nie dałam po pierwsze sama mam dziecko i muszę je utrzymać,a po drugie teraz to już chyba nikomu nie można ufać... Tak sobie myśle jak Wy czytelnicy forum zachowalibyście się w takiej sytuacji?
© Copyright 2024, Wszelkie prawa zastrzezone
W wakacje do nas także zapukała jakaś kobieta i prosiła o jedzenie. Jako że nas nie było w domu parę dni to nikt nie robił zakupów, ale zostały nam z wyjazdu jakieś parówki, pomidory i jej daliśmy. Myślę, że jeśli ktoś chodzi prosi o jedzenie, a nie o pieniądze to warto poratować tę osobę. Kto ile może, niech tyle da. Z wyglądu i rozmowy z daną osobą można wywnioskować czy na prawdę potrzebuje pomocy. Kiedyś nasza dobroć może zostać wynagrodzona.
A ja bym dała. Przecież nie musisz wpuszczać jej do domu, ale jak ktoś prosi o jedzenie, to raczej nie dla żartów tylko poważnie. Pieniędzy bym nie dała, ale jedzenie jak najbardziej.
Ja bym też nie dala bo mi też nikt nie daje za darmo do roboty Legaty!!
pewnie niech sie wezma za robote ja tez mam 2 dzieci i tez moge chodzic i prosic
ja miałam podobną sytuację, dałam jej trochę bo sama miałam tylko dla dziecka, ale podzieliłam się z nią. Jestem tego zdania, jak ktoś puka do drzwi i prosi o pieniądze to bym sama nie dała a jak prosi o jedzenie i jeszcze się nie krzywi to naprawdę jest w potrzebie, no chyba ta osoba nachodzi mnie prawie codziennie to nie trzeba im otwierać drzwi
Jeśli poprosiła o jedzenie , a nie o pieniądze , to znaczy , że musi jej byc naprawdę ciężko . Ja na pewno bym dała takiej kobiecie coś do jedzenia . GŁODNYCH NAKARMIC .
jezeli nie chce pieniedzy a jedynie jedzenie, ja bym dala przynajmniej mam pewnosc ze nie przepije pieniedzy.. mimo ze sama ledwo daje rade, ale jeszcze dzieki Bogu mam co jesc, domyslam sie jak trudno jest byc w takiej sytuacji zeby prosic obcych ludzi o jedzenie. nieladnie sie zachowalas syla i zycze ci abys nigdy nie zajela jej miejsca. zwlaszcza ze kobieta prosila o jedzenie dla dzieci, nie dla siebie- jako matka powinnas postapic inaczej.
ja daję jedzenie...
Absolutie nie trzeba nic dawać.Żebractwo jest w Polsce zabronione.Dlaczego ta kobieta ma mieć wiecej od innych.
Dzielę się z innymi jedzeniem. Mam nadzieję, że na chleb zawsze będzie mnie stać. Czasem w moim domu marnuje się ono... Bywa, że zepsute wyrzucam do kosza albo chleb dla kur oddaję lub spleśniały palę. Wtedy mam ogromne wyrzuty sumienia!!! Ale jeśli mogę komuś pomóc doraźnie to to robię. Raczej od tego nie zbiednieję. Gdyby jednak bardzo często powtarzała się taka sytuacja to zainteresowałabym się tymi ludźmi, dowiedziała się o co chodzi i próbowała pomóc w inny sposób. Niestety na stałę nie stać mnie utrzymywać obce osoby.
Ja tez bym pomogla gdybym akurat miala.Przeciez nie latwo jest chodzic i prosic o coś.A kobieta musiała byc w desperacji.Nie rozumiem was ludzie jak mozecie byc tacy nieczuli ! Wstydzic sie tylko.A podejrzewam,ze najbardziej nieczuli są ci co najwiecej mają.I tez jestem zdania,ze dobro zostanie nam kiedys wynagrodzone.Jesli znajdziecie sie w klopotach to pomyslcie o tym,ze mogliscie komus pomoc a tego nie zrobiliscie.I byc moze to wlasnie dlatego sami macie problemy.
Nie widzę w tym nic dziwnego,że ludzie pukają do czyich drzwi i proszą...Tylko w telewizji widać inaczej,a szare życie jest inne.Człowiek nie musi być menelem, by popaść w nędzę.Otrzymanie pomocy od szanownych instytucji graniczy z cudem,więc się człowiek załamuje,wpada w depresję, czasem stacza.I teraz moje pytanie,czy taka osoba co chodzi i prosi gdzieś mieszka?Dlaczego jej sąsiedzi,rodzina,przyjaciele jej nie widzą,dlaczego nie ma odwagi im powiedzieć,że jest źle,że głoduje,że nie ma nadziei???Bo ludzie się zamykają we własnej skorupie.Ja zawsze mam w domu taki zestawik dla biednych.Reklamówka,a w niej mydło,szampon, mały proszek do prania, cukier,mąkę,makaron,konserwę,lub pasztet i jakieś słodycze.To czasem raz na miesiąc,a czasem dwa razy w miesiącu,a czasem raz na trzy miesiące.Nie zawsze ktoś przychodzi...ale cieszy mnie ogromnie gdy mogę dać coś komuś i to są takie rzeczy, które sama używam,nie jakieś resztki.To dobra rada,aby robiąc zakupy kupić jakąś rzecz dla biednych coś co nie ma krótkiego terminu ważności i składać w domu,a może ktoś zapuka i poczujesz radość,że pomagasz:)
''''sama wychowywałam dwoje dzieci , ciężko było ale jak raz przyszła kobieta prosząc o jedzenie to podzieliłam się z nią tym co miałam .Uważam , że zrobiłam dobrze . Do wi - masz racje , żebractwo jest w Polsce zabronione , jak to się ma do tego , że na Południu żebrzą na kościół ?
grażka, nie mam wyrzutów sumienia, że tak postąpiłam. Są różnego rodzaju fundacje czy też nawet caritas, przecież oni też dają jedzenie trzeba tylko iść i wypełnić dokumenty a skoro ktoś nie ma na życie więc na opewno rozpatrzą pozytywnie. Zamnięcie się we własnej skorupie w niczym nie pomaga, a skoro mają odwagę prosić obcych ludzi to czemu nie poproszą o pomoc np. "kościoła"? Przecież to kościół jest dla ludzi a nie odwrotnie.
Żebractwo jest zabronione, ale wystarczy zmienić nazwę i mamy pozytywne skojarzenia. Jedzeniem zawsze powinno się podzielić, taki powinien być odruch ludzki, chociaż to raczej stoi w sprzeczności z realiami kapitalizmu.
do a super krótko zwiężle i na temat ..... :):):)
zebracrwo??? niech sie nazywaja jak chca,byleby tylko nie kradli.Oddalbym ostatni kawalek chleba z domu dla glodnego czlowieka.Przeciez to takie proste podzielic sie.Trzeba czynic dobro,bo tylko w nas ludziach jest nadzieja
Tak ja tez za tym bo naprawde moga potrzebowac jedzenia ci co pisza ze nie dadza za jakis czas moga sami potrzebowac pomocy od innych .
eta i a mają rację a kościół też mógłby się w tym bardziej udzielić.W tym okresie tym bardziej nie powinniśmy być obojętni,pomagajmy w miarę swoich możliwości.
To może najpierw trzeba udać się do tego kościoła po pomoc. Ktoś już prosił albo zna takich ludzi co prosili i im odmówiono? Z tego co słyszałam na ogłoszeniach to można teraz w Trójcy Św. zapisać się na kolację wigilijną dla samotnych. Myślę też, że biednych też przyjmą.